Linki

22 stycznia 2024

Spider-man: Homecoming

Święta, święta, czyli czas na filmy Marvela!
Pod lupę idzie najnowszy Pajączek, a dokładniej Spider-man homecoming! Jest to pierwszy film pełnometrażowy wyprodukowany przez Marvel Studio, a nie tylko Sony Pictures. Swoją drogą produkcje o Parkerze spod ręki ludzi z Sony były bardzo fajne.
Nie nastawiałam się zbyt optymistycznie do tego filmu. Pamiętam Spider-mana jeszcze z bajek, które nie były za wesołe. No i właśnie dlatego byłam pewna, że to będzie dla mnie ciężka produkcja.
A ja wręcz przeciwnie. Kocham wszystkie historie i postaci stworzone przez Marvela, dlatego, jak każdy zagorzały fan, wyczekiwałam nowego Pajączka z ciekawością.
Zdecydowanie wolę Avengersów. Insekt dla mnie jest najmniej lubianą postacią. Zwłaszcza, że w każdym filmie jest inny.
To nie wina Petera, tylko producentów i w ogóle całej załogi produkującej film. Jakby nie zmieniali co chwilę aktora, to historia byłaby niczego sobie, nie uważasz? W dodatku Tom Holland jest całkiem ładnym chłopakiem <mina pedofila>.

Owszem, to wina producentów, ale jednak przez nich znielubiłam Insekta. Do tego zniechęciło mnie to, że w każdej produkcji (poczynając od animowanego, aż do najnowszego) Spiderek jest coraz młodszy. A co do wyglądu, to… Wolę inny typ faceta. Bardziej dorosły ;)
A czego oczekiwałaś po tym filmie?
Czegoś więcej. Na przykład dorosłego faceta, a nie dzieciaka?
W oryginale, który zaserwował nam Stan Lee, Peter jest nastolatkiem, uczęszczającym do liceum. Ja się cieszę, że przedstawili go jako młodego, zważywszy na to, że w poprzednich częściach, zekranizowanych przez Sony, był dorosły.

Niby tak. Z jednej strony fajnie, że trzymali się tego, co stworzył Stan, ale z drugiej to tak, jakby ktoś ci od zawsze powtarzał, że banany są żółte, a tu nagle, że są też i czerwone. Bo są. Takie coś gubi widza i może odstraszać.
Masz w pewnym sensie rację, ale mnie to przyciągnęło, mimo że z tyłu głowy dzwoniły mi dzwoneczki, że coś jest nie tak. Ale koniec końców, młody Penis-Parker mi się spodobał. Scenarzyści, jak i sam aktor, fajnie ukazali nieśmiałego młodego chłopaka, który rozdarty między życiem prywatnym a byciem bohaterem, musiał ciągle dokonywać trudnych wyborów.
Młodość była taką odskocznią u superbohaterów, mi jednak bardziej przypominała bardziej młodego gówniarza, który chce być kimś. Nie wiem czemu. Po prostu… No po prostu dla mnie był takim gówniarzem.
Coś w tym jest, to było nawet widać od początku. Chciał się pokazać, jak to mówił, że myślał, że jak będzie harować, to Stark go zauważy, da wartościowe misje. Ale tak nie było. Zachowywał się jak typowy nastolatek, który chce pokazać tatusiowi, jaki to on nie jest.

No właśnie nie jak typowy nastolatek, ale jak gówniarz. Gdyby zrobili go odrobinę bardziej odpowiedzialnego, byłoby lepiej. A co do tego, że harował, to też wina Starka. Ten zamiast mu powiedzieć szczerze, jaka jest sytuacja, to leci sobie w kulki tak, jesteś najlepszy, czekaj na telefon”. Zrobił nadzieję i dostał, co dostał.
Jakby go zrobili bardziej odpowiedzialnego, to nie byłoby widać zmiany, jaka się w nim dokonała. Przez odebranie mu kostiumu i potyczce z Vulturem zrozumiał, że jego zachowanie nie było tak dobre, jak sądził. A Stark… to Stark. On taki zawsze jest, choć w tej części mnie zadziwił, bo zachowywał się jak taki tatuś, który próbuje być dobrym tatą dla swojego dziecka. Mnie tym kupił, zwłaszcza, że kocham tego idiotę! ♥
To fakt, ta zmiana była genialna. Pokazała, że nawet dziecko może stać się kimś dobrym. No i plus, że Insekt miał dobry motyw do zmiany. Że w ogóle miał motyw! Uwierz, czasami jest go brak i w filmach, i w książkach. A Stark tatusiem? Bardziej jak Tatuś, który cały życie daje pieniądze dzieciakowi, a po kilku latach stara się jednak do niego zbliżyć. To było słodkie.
Stark górą! To teraz trochę o cioci May – podobała ci się jej postać?
To zależy. Dla mnie ciocia May to poczciwa, siwiejąca staruszka, a nie młoda kobieta, na której widok ślini się każdy facet! Sama postać spoko. Otoczka wokół postaci? Bleh! Dlaczego każdy, ale to każdy chciał przelecieć ciocię? Ok, rozumiem, seksowna i ładna, ale, na piorun Zeusa, dlaczego zrobili z niej taką Mary Sue, którą każdy chce zaciągnąć do łóżka?!
Bo to była prawdziwa sucz do przelecenia! Haha! Żartuję, jej osoba została lekko wyidealizowana, ale nie sądzę, że była przesadzona. Masz wyrobione zdanie o pewnych postaciach przez sam fakt, że widziałaś ich już wcześniej pod inną postacią (aktorem), ale to nie znaczy, że można tą samą postać przedstawić inaczej.
Chodziło mi bardziej o to, że jeden tekst o seksie – spoko, drugi – ujdzie, kolejny – ILE MOŻNA?! To był przesyt, po prostu przesyt. May sama w sobie zachowywała się jak ciocia, interesowała się Peterem, troszczyła się o niego. Tylko jedno mnie zastanawia, dlaczego właściwie mówił do cioci per May”?
A nie mógł?
To wygląda tak średnio. Jakby nie miał do niej szacunku, a przynajmniej tak to wygląda dla mnie. U dorosłych to jeszcze spoko, ale kiedy chłopak ma czternaście lat?
Jak dla mnie, jeśli ciotka mu na to pozwoliła, co nie było powiedziane, to jak najbardziej spoko. W dodatku w amerykańskiej kulturze mówienie sobie po imieniu nie jest oznaką braku szacunku. Tak po prostu mają.
I widzisz, dwie osoby i dwa różne zdania, dlatego też jestem pewna, że ten film, jak i postacie, mogą się spodobać i jednocześnie zostać znienawidzone. Ale idąc dalej, co myślisz o Wróbelku? To znaczy, o tym złym?
O Vulturem? W sumie on sam był dość interesujący. Na początku pokazali go, jako ciężko pracującego dla swojej rodziny faceta, który przez ustawki T.A.R.C.Z.Y. stracił pracę, tym samym pozbawiając całą jego firmę środków do życia. To może wkurzyć człowieka.
Ale dzięki temu stał się wiarygodnym bohaterem. Miał motyw i działał zgodnie z instynktem i charakterem. Za to doceniam twórców. Nie raz bohaterowie byli źli, ponieważ… Byli źli. Albo tego wymagał scenariusz. Tutaj pomyśleli, przemyśleli i wymyślili! Zgrabnie i przyjemnie. Naprawdę, ale to naprawdę mi się spodobał jako czarny charakter.
Z tym faktem się zgadzam w stu procentach. Nurtuje mnie jednak jedna myśl… Dlaczego z ludzi, których wysłał Stark, zrobili takich chujów? Gość normalnie dostał pracę, wywiązywał się z niej, aż tu nagle bum! Przychodzą jakieś ważniaki i ci to odbierają. I to w jaki sposób! Mają się zebrać z placu bez gadania. Ja bym takim zrobiła z dupy jesień średniowiecza i walczyła do końca o swoje prawa.
Jakby nie patrzeć, Stark czasami zachowuje się jak buc. A superbohaterowie mają to do siebie, że jak jest sprawa życia i śmierci, czy broni kosmitów, to stają się aż nadto nieuczciwi i ich hasłem przewodnim jest cel uświęca środki”. Mogło też być tak, że po prostu wysłał grupę po to, a to oni zachowali się chujowo.
No dokładnie! Ciekawe, co by się stało, jakby to właśnie społeczeństwo zachowało się chujowo w stosunku do bohaterów... A no tak, już tak się zachowywali. Pamiętasz sąd między Starkiem a rządem?
Pamiętam doskonale, ale przecież to wszystko w imię dobra narodu”. No i właśnie ta motywacja, ten powód jest zawsze wykorzystywany przez obie strony. Robią wszystko dla dobra”, nie patrząc na innych. Wkurza mnie to, ale rozumiem ogólną ideę. Przecież każdy chce dobrze. No, prawie każdy.
I mnie to wkurza, chcą dobrze, a robią to w nieudolny sposób i wychodzi jak zwykle. Nawet Vulture chciał dobrze, tylko że dla siebie i rodziny, a nie dla ogółu. Z jednej strony to dobrze, bo chciał zapewnić byt żonie i córce, ale z drugiej… niebezpiecznie jest igrać z technologią, która nie pochodzi ze znanego im świata…
Tylko zauważ, że niektórzy ludzie posuną się do wszystkiego, przekroczą wszelkie granice, by tylko zapewnić bezpieczeństwo swoim bliskim. Nawet oddadzą swoje życie. Właśnie dlatego nie dziwi mnie postępowanie Wróbelka. Za wszelką cenę chciał ochronić rodzinę i zrobił to, kiedy miał okazję. No i chyba chciał zrobić na złość tym, którzy pozbawili go pracy. A przynajmniej takie odczucie miałam.
Ja miałam zgoła odmienne. Ale powiedz mi co sądzisz o Michelle? Pozytywne wrażenia czy raczej negatywne? A może ambiwalentne?
Szczerze? Była mi obojętna. Lubię aktorkę, która ją zagrała, ale postać sama w sobie była mi obojętna. Niby miała charakter, ale jednocześnie była trochę nijaka. Pojawiała się czasami i… No i w zasadzie tyle. Pojawiała się.
A mnie ona strasznie wkurzała. MJ z uniwersum, która była pokazywana przez Sony, miała przysłowiowe jaja. Ta tutaj to taki wypłosz mamuta, ni w pięć, ni w dziesięć. I sam fakt, że zmienili jej imię był zastanawiający już jak dali zapowiedź. Ja rozumiem, że nie chcieli robić kalki od Sony, ale kreując ją na taką osobę wycofaną z życia? Miałam wrażenie jakby jej postać krzyczała Patrzcie na mnie, mam nożyczki i zarz się potnę!”
Dla mnie to taki trochę hipster, który nie chce się wychylać. Jednocześnie inna od wszystkich, a z drugiej strony chce być jak każdy, żeby nie zwracać na siebie uwagi. To bez sensu i nie zadziałało. Taki trochę zapychacz. Mogliby ją podkręcić, dodać do akcji, zrobić z nią coś. Ale po co? Przecież nie jest główną bohaterką…
Ubolewam nad tym bardzo, zwłaszcza, że na pewno zrobią z niej ukochaną Parkera. To więcej niż pewne, mówię ci.
No z kogoś muszą, skoro tamta wyjechała. No a z Michelle wspólne tematy mają, więc już jakiś zalążek może być. Chociaż może wyjść tak, że ona będzie mózgiem, a on ciałem roboczym. Tak trochę na siłę.
Poczekamy, zobaczymy. Wróćmy do początku – nawiązanie do Avengersów i poprzedniej części Kapitana Ameryki Wojny Bohaterów. Hit czy kit?

Spoko, ale bez szału. Jest nawiązanie, jest logiczny ciąg wydarzeń. Fajny pomysł na wprowadzenie Insekta w Avengersach i nieporzucenie tego tematu, jednak… Dupy nie urywa.
Według mnie całkiem fajnie to poprowadzili. Takie inne spojrzenie na to samo wydarzenie i komentarz Petera. Czegoś takiego mi właśnie brakowało w poprzednich produkcjach.
To akurat na plus, ale, jak wspomniałam, dupy to nie urwało. Nie było czegoś wielkiego. Po prostu naturalnie to przechodziło. Skoro już o bohaterach powiedziałyśmy, to może coś o fabule?
Fabuła była spoko, ani trochę się nie nudziłam. Zresztą, ja się nigdy nie nudzę na filmach Marvela! Nie miałam wrażenia, jakby coś zostało wprowadzone z dupy, wręcz przeciwnie – wszystko miało logiczną całość. Dialogi niekiedy śmieszne, a bohaterowie (oprócz MJ) całkiem przyjaźni. Być może, jakbym była bardziej uszczypliwa, znalazłabym coś, do czego można się przyczepić, ale nie będę. Film mi się podobał, choć moim ulubionym nie jest. A jak jest u ciebie?
A ja się wynudziłam! Wydawało mi się, że oglądałam film o gówniarzu, który poczuł się silny i chce ratować świat. Nie podobało mi się to. Po prostu nie podobało. Sama postać Insekta niekiedy psuła mi film. Miałam też wrażenie, że niektóre żarty są wciskane na siłę, bo hłehłe, to Marvel, hłehłe, żarty muszą być”. Plusem jednak była ciągłość fabuły i logika, która autentycznie miała tam miejsce, i za którą jestem wdzięczna. Z drugiej strony nie było tam nic, co by mnie trzymało. No bo, proszę Cię. Chłopiec ma blokadę, żeby nie zrobił sobie krzywdy, więc ją łamie i bez treningu próbuje wszelkie funkcje na właściwej misji”. Tak zachowuje się idiota. I właśnie przez takie ciągłe zachowania wybitnie mnie irytowało, a jak się przyzwyczaiłam, nudziło.
Film o Peterze, a przeszkadzał ci Peter?
Dokładnie tak! Niedorobiony superbohater o umyśle gówniarza. Mnie to nie kręci.

Nie idiota, tylko dzieciak, który pozjadał rozumy, bo chciał się wykazać i przez to lekko przegiął. Nic zatem dziwnego, że stało się to, co się stało. Nigdy nie byłaś nastolatką i nie robiłaś głupot?
Byłam nastolatką i jedyną głupotą było chodzenie w zimie bez czapki. Ale nadal chodzę bez niej, a mam już ćwierć wieku. Ale patrząc na Petera chciałabyś się zadawać z kolesiem, który pozjadał wszystkie rozumy świata i myślał, że jest najmądrzejszy? Wątpię. Pewnie miałabyś go dość. No i właśnie ja miałam dość, gdy na to patrzyłam. Zwłaszcza, że to wszystko było jeszcze bardziej podkręcone przez to, że hurrr durrr on jest superbohaterem.
Ale o to chodziło w tym filmie: musiał być takim debilem, żeby zrozumieć, co robi źle. Każda fabuła dąży do ukazania jakiejś prawdy życiowej, pouczenia bohatera i tak dalej.
Był zbyt wielkim debilem. Mogli troszkę to obniżyć, zmienić niektóre sceny i wyszłoby równie dobrze, a tak to przerysowali go.
Być może, ale mimo wszystko mi się podobało. Typowy film Marvela, ale z młodszym bohaterem, czyniło go czymś nowym. Gdzieś spotkałam się z opinią, że ta część o Pajączku skierowana została dla młodszej widowni.
Dla mnie to był film, który próbował być filmem Marvela. Jeden z najsłabszych, jakie udało im się nakręcić. A szkoda.
Nie mów tak, efekty specjalne były nawet dobre. Muzyka także!
To jedyne, do czego nie mam zastrzeżeń. Dla mnie Insekt to niewypał, ale muzyki można posłuchać. No, ewentualnie, obejrzeć film, żeby mieć ciągłość zdarzeń z całego uniwersum.
Ja zdecydowanie polecam każdemu fanowi!
Idę po ciastka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz